Czy Ty też popełniasz te błędy? Błąd czwarty – trzaski i braki

stopNagrywamy ślady. Najpierw bębny, potem bas, gitary, klawisze, wokale… Nie my to będziemy zgrywać, zespół chce tylko ślady – albo sami będą coś z tym próbować zrobić (ale im nie wyjdzie, no bo niby jak), albo dadzą komuś do zgrania. A ponieważ wszyscy czasem popełniamy ten „błąd czwarty”, to realizator, który te ślady dostał do zgrania, zapyta: „kto wam to, k…, nagrywał?”

Albo inna sytuacja – nagrany na szybko wokal do przysłanego podkładu mp3. Wokal albo gitara, albo saksofon. I równie szybko trzeba odesłać ślad. Nagrywamy, montujemy z paru podejść, lepimy do kupy i wysyłamy… I żeby nam nie było głupio, żebyśmy nieznajomemu (albo znajomemu) koledze niepotrzebnie nie podwyższali ciśnienia, musimy pamiętać o prostej rzeczy – o dobrych przejściach w momentach podrzutek czy łączenia różnych wersji.

Tak – tylko tyle, ale i AŻ tyle. Dopóki nie „wyplujemy” śladu w finalnej wersji, wszystko możemy zrobić – dopasować sklejki, zdecydować, który oddech ma zostać, a nie po połowie z każdego, wydłużyć miejsca połączenia, zrobić te połączenia w mniej spodziewanych i oczywistych miejscach, na końcu zrobić crossfade jak już się nie da połączyć na ostro bez stuków. Ale jak wciśniemy guzik DUPLICATE czy BOUNCE czy jak tam kto ślady produkuje, to już po ptokach. Po pierwsze, jeżeli coś przegapiliśmy, to poooszło – na śladzie złożonym z regionów widać, gdzie czają się potencjalne problemy, na zgranym całym – możemy się domyślać. Poza tym bezpowrotnie znikają wersje oddechów czy końcówek i już nie możemy zdecydować, który z nich wziąć, nawet, gdy technicznie wszystko jest OK.

Szukanie i eliminowanie trzasków w nieznanym wielośladowym materiale to czynność długotrwała i denerwująca – po każdej takim usuniętej „niespodziance” realizator ma coraz większą pewność, że to „ostatni trzask”, a nieuniknione znalezienie kolejnego owocuje słowami wiadomymi.

Tak – na porządny eksport śladów zwykle nie ma czasu, a klient ani myśli „uzewnętrzniać się” finansowo w tej kwestii. Sprawa jest trudna, bo tak, jak eksport śladu jest „szybszy niż dźwięk”, tak słuchać musimy w czasie rzeczywistym i niewiele pomaga fakt, że widzimy, których momentów musimy posłuchać. Czasem potrzebne są decyzje artystyczne – co wziąć, a co zostawić, czy taki nienaturalny oddech może zostać – ale o „naszych” technicznych sprawach zapomnieć nie możemy. Programy mają auto-fade albo auto-crossfade na brzegach regionów – ja jakoś nie lubię tej funkcji, wolę wszystko sam, ale w pośpiechu lepiej to zaznaczyć – przynajmniej nie będzie stuków.

Problem wydaje się być nierozwiązywalny – musimy pracować coraz szybciej, przecież „mamy komputery”. Nie ma chwili na posłuchanie, nie mówiąc o zastanawianiu się, przecież to „tylko nagrać ślady”. I przyznam się, ostatnio wysłałem taki ślad wokalny bez przesłuchania – był potrzebny „już” – i to w czasie, gdy szkic tego artykułu był już napisany… Macie jakieś pomysły, co zrobić, żeby tego nie robić?

2 komentarze do “Czy Ty też popełniasz te błędy? Błąd czwarty – trzaski i braki

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.