Nagrywanie gitary elektrycznej – oczywiście di-box!

daw-amp-sideJak się domyślamy, rozwiązaniem opisywanych problemów może być di-box. Tylko jaki? Okazuje się, że to nie jest taka prosta sprawa, zwłaszcza, że wymagania stawiane takiemu urządzeniu są jakby sprzeczne…

Gitarzyści, którym zaproponuje się di-box do nagrywania gitary, w pierwszej chwili protestują – „Jak to, mam osłabiać sygnał i potem znowu go wzmacniać?”. W sumie racja… Bo w zasadzie di-box służy w warunkach estradowych oprócz separacji galwanicznej przede wszystkim do zamiany impedancji wyjściowej i sygnału na symetryczny w celu umożliwienia przysyłania go na większą odległość – a że przy okazji poziom trochę siada, to trudno. W warunkach studyjnych symetryzowanie sygnału w celu przesłania go półmetrowym kabelkiem ma trochę mniejszy sens, ale jeżeli uświadomimy sobie, że wejście mikrofonowe w naszym interfejsie ma najlepsze parametry ze wszystkich dostępnych wejść, zaczyna to wyglądać inaczej.

pięć prototypówDi-box do nagrywania gitary musi spełniać następujące warunki – w kolejności od
najważniejszego (chyba):
– doskonałe brzmienie
– odpowiednia impedancja wejściowa
– niskie szumy
– zdolność przenoszenia wysokich poziomów
– ground lift

Do zwykłego nagrywania w domu gitary ground lift w zasadzie nie jest potrzebny. To przydaje się na scenie, gdy łączymy dwa różne systemy, ale do konwersji sygnału z gitarowego na symetryczny mikrofonowy odcinanie masy nie jest niezbędne. Jeżeli jednak chcemy jednocześnie nagrywać sygnał z gitary i wzmacniacza, separacja galwaniczna będzie konieczna. Odwracanie polaryzacji nie jest chyba istotnym parametrem, to łatwo zrobić w komputerze, a z kolei zakładając duży headroom i zastosowanie tylko do nagrywania gitar tłumik też nie jest potrzebny. Chociaż… jakby ktoś chciał podłączyć dibox do wyjścia głośnikowego wzmacniacza, to bez tłumika się nie da. Ponieważ tego typu dibox nie jest przeznaczony na estradę, może być pozbawiony różnych zabezpieczeń wejściowych – takie zabezpieczenia nie są skomplikowane ani drogie, ale raczej nie pozostają bez wpływu na brzmienie. Oczywiście wszystko to musi być zasilane z fantoma, co oznacza konieczność rozwiązania paru kolejnych problemów.

Takie konstrukcje oczywiście istnieją. Sztandarowym przykładem jest Countryman Type 85, wysokiej klasy dibox przeznaczony właśnie do gitar i basów. Inna znana firma, Radial, produkuje model J48, oraz zasilany z zewnętrznego zasilacza „wypasiony” JDV.  Jedyny problem w tym, że są to urządzenia paskudnie drogie. Teoretycznie taki dibox to niewielki problem, czy tańsze popularne modele nie wystarczą? Komu wystarczą, temu wystarczą. Niestety, ich impedancja wejściowa nie jest zbyt wysoka, tani Behringer DI 100 ma impedancję wejściową 250kΩ, to za mało, inny popularny model ART XDirect niewiele większą, 470kΩ. Nie wypowiadam się tu o walorach brzmieniowych, są, działają, niecałe dwie stówki. Różnica jest – w behringerze stada wzmacniaczy operacyjnych, w ART pojedyncze tranzystory.

Żeby dobrze zrobić separację galwaniczną w diboxie, niezbędny jest transformator. Ale to nie wszystko – przy zasilaniu fantomowym sprawa się komplikuje. Radial stosuje w droższych modelach przetwornicę z transformatorem, taki mały zasilacz impulsowy w diboxie, tylko po to, żeby odpowiednio odseparować masy. Nietrudno sobie wyobrazić, że to musi kosztować. Inne rozwiązania są znane i nie tak drogie, ale… już nie tak dobrze brzmiące. Niestety, te lepsze konstrukcje mają masę odcinaną przy wyjściu, a nie przy wejściu…

Strasznie to wszystko skomplikowane, więc postanowiłem rozebrać temat na czynniki pierwsze – szczegóły wkrótce!

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.