Nowa seria urządzeń, tym razem w kolorze białym, gotowa. Poza zasilaniem sieciowym nie ma żadnych zmian konstrukcyjnych ani funkcjonalnych – nie są potrzebne, wszystko działa zgodnie z założeniami. Jedyne zmiany to technologia malowania i napisy – niby nic, ale jednak 😉
Przede wszystkim, korzystając z podpowiedzi z forum trioda.com, przed malowaniem „popryskałem” obudowy roztworem „kreta” do rur. Jest to czynność absolutnie niedopuszczalna, ponieważ obudowy są aluminiowe, a środek do czyszczenia rur wchodzi w reakcję z aluminium. Faktycznie, opary są niezłe, to trzeba robić na wolnym powietrzu, z zachowaniem wszelkich środków ostrożności – nie polecam ;). Po spłukaniu wodą otrzymujemy obudowy o dużo ciemniejszym odcieniu, jakby „spalone”. Na zdjęciu obudowa z otworami jest „trawiona” – różnice w kolorze wyszły średnio, w rzeczywistości są dużo większe.
Podobno tak przygotowane aluminium nie wymaga podkładu, ja jednak zastosowałem tradycyjny szary podkład, i rzeczywiście, nie wiem, jak z trwałością powłoki na tak przygotowanym podłożu, ale maluje się lepiej. Podkład nie musi być gruby, wręcz przeciwnie:
Kolejnym etapem jest parę warstw białej farby akrylowej – szlifowanie i odtłuszczanie kolejnych warstw jest oczywiste. Hmmm… jakoś różnic w kolorach nie widać – ale są, ta obudowa już jest biała 😉
Na tak przygotowane obudowy nanoszę napisy – w postaci kalkomanii. Poniżej jeszcze mokra i trochę pomarszczona kalkomania chwilę po nałożeniu.
Tak wykonane napisy pokrywamy paroma warstwami bezbarwnego lakieru i już – błyszczące obudowy gotowe!
Wystarczy tylko włożyć przygotowane zawczasu „bebechy” i urządzenie gotowe! W komplecie zasilacz, jeżeli się zepsuje albo zgubi, to DAW-AMP da radę z byle czym – standardowa wtyczka, prąd zmienny lub stały, dowolna polaryzacja. Jedynym wymaganiem jest napięcie – lepiej wyższe niż 12V (zmienne) lub 15-18V (stałe).
Na stopy typu aluminium najlepiej nanosić jednak powłoki galwaniczne (sposobem chemicznym albo „elektrycznie”), ewentualnie stosuje się chromianowanie i nastepnie podkłady do stali i metali lekkich, np. popularny „stowinyl”. Ostatecznie malowanie proszkowe, najbardziej trwałe. Dobrze widać co sie dzieje z powłokami lakierniczymi na np. alufegach (choć to zupełnie inne warunki środowiskowe).
Jasne, opisuję metody na wskroś amatorskie 😉