Większość wzmacniaczy gitarowych ma stopnie mocy zbudowany z wykorzystaniem pentod lub tetrod strumieniowych. Są to lampy umożliwiające uzyskanie dużych mocy przy dużej sprawności. Są jednak, i to nie tylko wśród audiofili, zwolennicy końcówek mocy zrealizowanych na triodach, i sporo wzmacniaczy gitarowych ma przełącznik zmieniający tryb pracy lamp mocy. Co to daje? Mniejsza sprawność i mniejsza moc, inne brzmienie, inne zniekształcenia, mniejsza impedancja wewnętrzna lampy i inne takie tam. A jeżeli chodzi o ten wątek?
Wzmacniacza Bambino 3 niezmieniony, przelutowany tylko w tryb triodowy. Nie jest to skomplikowana operacja, jedna siatka zamiast do zasilania podłączona jest do anody i już, lampa zmienia się w triodę. Spada sprawność i moc, ale teoretycznie niższa impedancja wewnętrzna powinna trochę zmniejszyć zależność napięcia wyjściowego od obciążenia, nawet bez sprzężenia zwrotnego. No to zobaczmy. Układ testowy jak poniżej, zbadałem wzmacniacz w trybie triodowym bez sprzężenia zwrotnego oraz z dość mocnym sprzężeniem zwrotnym.
Wzmacniacz w trybie triodowym wymaga dużo lepszego (lepiej filtrowanego) zasilania i w związku z tym w powyższej konfiguracji trochę brumi, ale nam to nie przeszkadza, bo nie słuchamy tylko mierzymy.
Jak widać bez sprzężenia zwrotnego (żółty dla 4Ω i niebieski dla 8Ω) pasmo jest słabiutkie, a różnice w napięciu wyjściowym spore. Z silnym sprzężeniem zwrotnym pasmo się nieco linearyzuje (zielony 4Ω i fioletowy 8Ω), a różnice w napięciu wyjściowym zmniejszają się z 3dB do 1dB. Ze sprzężeniem zwrotnym różnice w napięciu wyjściowym są niewielkie, a moc przy większej impedancji obciążenia jest niższa – może nie dwukrotnie, ale prawie. Natomiast bez sprzężenia zwrotnego różnica w poziomie napięcia wyjściowego równa 3dB oznacza, że moc wyjściowa na obciążeniu 4Ω (nominalnym) i 8Ω jest praktycznie taka sama. Jest więc trochę lepiej, niż w trybie pentodowym, ale mimo wszystko trochę to się kłóci z powszechnym przekonaniem o zachowaniu się końcówki mocy. Co ciekawe, zniekształcenia przy obciążeniu 8Ω byłu mniej więcej dwukrotnie niższe niż przy obciążeniu 4Ω – ale trudno tu wyciągać jakiekolwiek wnioski, ponieważ cały układ niekoniecznie musi być dopasowany. Warto jednak pamiętać, że jeżeli do wzmacniacza lampowego podłączymy obciążenie o dwukrotnie wyższej, niż nominalna impedancji, to napięcie na anodzie (anodach) lamp wyjściowych w trybie triodowym może wzrosnąć prawie półtora raza, a w normalnym trybie pentodowym aż 1,7 raza! To przez parę minut może jeszcze nie jest zabójcze dla lamp ani transformatora, ale dłuższa praca w takich warunkach z pewnością odbije się na trwałości lamp i może spowodować awarię transformatora. A praca bez obciążenia? Nie będę mierzył 😉
Oczywiście nagrałem też filmik – wrażliwi niech nie oglądają, w połowie lutuję opornik nie wyłączając napięcia anodowego 😉