Ostatnio fora internetowe obiega wiadomość o tym, ile można zarobić na streamingu utworów. Ellen Shipley, współautorka znanego hitu „Heaven Is A Place On Earth”, podzieliła się swoimi spostrzeżeniami.
Na stronie digitalmusicnews Ellen Shipley pokazała, ile zarobiła na ponad trzech milionach odtworzeń utworu „Heaven Is A Place On Earth” w serwisie Pandora. Suma przeraża – niecałe czterdzieści dolarów! No i wprawdzie nie mam podstaw do kwestionowania tych liczb, ale albo ta Pandora płaci za mało, i to duuużo za mało, albo Ellen Shipley ma jakiś znikomy udział w tantiemach…
No bo tak – na stronie CD Baby znalazłem, ile płaci Spotify za odtworzenie utworu właścicielom praw:
How does Spotify pay?
Spotify is primarily an Internet radio station, but does sell tracks in some countries. You will be paid a small streaming fee (less than a penny) when your song is listened to and about 70%* of the asking price on song downloads. CD Baby keeps just 9% of your earnings…
Czyli niecały cent za utwór, niech będzie pół centa, po odciągnięciu tych 9% dla CD Baby – to przy trzech milionach odtworzeń będzie 15 tys. USD do podziału – trochę więcej, niż te niecałe cztery dychy… Z prostych wyliczeń wynika, że Ellen Shipley dostała dwanaście tysięcznych centa za jedno odtworzenie – w zasadzie tysiąc razy mniej, niż piszą na stronie CD Baby… Albo inaczej – nawet, jeżeli Pandora płaci 0,1 centa za odtworzenie, to Ellen Shipley ma z tego jakiś 1%… A reszta gdzie? No cóż, dopóki nikt z nas nie dojdzie do takich ilości odtworzeń (czego i Państwu życzę), nie będziemy wiedzieć więcej 😉
Pani Shipley tak straszy nas, że bez niej i innych autorów piosenek muzyki nie będzie. Ale, dla mnie sama koncepcja dostawania wciąż pieniędzy za piosenkę, którą się napisało 20 czy 30 lat temu jest chora. Tak. Piosenkarze i zespoły potrzebują dobrych utworów, OK, niech podpiszą po prostu umowę z panią Shipley w rodzaju „płacimy pani 5000 dolców za ten utwór i jest nasz”. I koniec. The End. Bo teraz to tak wygląda jakbym ja, będąc przykładowo majstrem budowlanym postawił dom i przez 70 lat przychodził co roku do właścicieli i żądał opłat… Koncepcja „majątkowych praw autorskich” tak jak teraz wygląda w rozrywkowym biznesie, zwłaszcza amerykańskim, jest chora u podstaw i tak czy inaczej legnie. Kwestia czasu.
To jest inna sprawa – jak mogłoby być. A jest jak jest i z tego tyle kasy jest. A dla kogo reszta się pytam? 😉
Może Pandora płaci 1000 razy mniej niż Spotify. Hm.
No, tysiąc razy to nie, bo w końcu jest tam paru do podziału, ale rząd wielkości się nie zgadza…