Czyli powerbrake bez cabsima nie ma większego sensu – to raz. Cabsim natomiast musi być porządny i przynajmniej użyteczny – to dwa. No to… od czegoś trzeba zacząć 😉
Jak to powinno być zrobione, to mniej więcej wiadomo – nie będę się powtarzał, skoro Piter bardzo ładnie to podsumował.
Z rozważań z powyższego linka wynika, że dobry cabsim to filtr 12db/okt od dołu, 24dB/okt od góry plus jakieś drobiazgi, z których najważniejsze wydaje się lekkie podbicie dołu, symulujące rezonans paczki (no dobra, to nie jest drobiazg). Jak widać, łatwo to zrobić korzystając z filtrów aktywnych, ale ja nie mam i nie chcę mieć żadnego zasilania 😉
No i bardzo dobrze – zbuduję całkowicie pasywny filtr, który będzie miał tę zaletę, że ogólnie znienawidzone wzmacniacze operacyjne zastąpione zostaną cewkami i kondensatorami. Będzie wprawdzie trochę trudniej i ze względu na nieznane parametry gotowych cewek trochę „nieprzewidywalnie”, ale za to w pełni pasywnie, wykorzystując technologię wręcz międzywojenną. W dodatku nieuniknione rezonanse i inne dziwne rzeczy mogą okazać się zaletą w porównaniu z zimnymi, przewidywalnymi i obliczalnymi układami aktywnymi z dość dużą ilością wzmacniaczy operacyjnych.
Na początek z braku części zrobiłem coś prostego, tnąc „na pół” ogólnie uznane założenia – czyli filtr RC 6dB/okt w dole i LC 12dB/okt w górze. Dodatkowo „w środku” jest jeszcze dolnoprzepustowy filtr RC, teoretycznie zwiększający nachylenie cięcia góry do 18dB/okt. Elementów niewiele, układ prosty, w sumie działa. Jak? Teoretycznie tak:
A praktycznie też „jakoś” – niby jak na pierwsze podejście może być, ale jednak chyba nie. Z dołem wiadomo, że nie jest dobrze, to jest do zrobienia, ale i z górą też średnio. Poniżej próbki – „czysta” gitara, nagranie mikrofonem z głośnika oraz nagrania liniowe – bezpośrednio z wyjścia głośnikowego oraz przez symulator. Brzmienie ustawione na wzmacniaczu nie jest jakieś wybitne, tylko wręcz przypadkowe, chodzi bardziej o porównanie. Oczywiście wzmacniacz nagrywam przez powerbrake, bo jest późny wieczór 😉
Jak słychać, nachylenie 12dB/okt to zdecydowanie za mało i „siara” się przedostaje. Dla mnie jest to w zasadzie bezużyteczne, ewentualnie po mocnej korekcji – ale jak już angażujemy korektor, to i charakterystykę symulatora też możemy „podrobić”. Co ciekawe, w tak brzmiące symulacje wyposażone są niektóre renomowane wzmacniacze i jakoś nikt nie narzeka – najprawdopodobniej dlatego, że nikt ich nie używa 😉