Trochę to trwało, ale prototyp w końcu jest. Forma tradycyjna, na razie odbiega od wymagań zamawiającego, ale to być może się zmieni w przyszłości. Na razie trzeba sprawdzić w boju, znaczy na koncertach.
Filozofii w tym wielkiej nie ma. Wygląd „taki se”, obudowa za duża, ale nie o wygląd chodzi. Celem kolejnych działań jest sprawdzenie, czy parametry spełniają wymagania. W sumie to jeden parametr – wzmocnienie 😉
Ponieważ czytam w sieci, że minimalny poziom wzmocnienia rzędu 6dB to jest za dużo, zdecydowałem, że minimalny poziom wzmocnienia wynosić będzie 0dB – w związku z tym booster pracować może jako bufor. Nieznanym parametrem jest maksymalne wzmocnienie – na razie wynosi około 15dB, testy koncertowe mają wykazać, czy to wystarczy, czy może jest to za dużo. Również musimy sprawdzić, czy zmiana brzmienia wraz ze wzrostem wzmocnienia się sprawdza – w tej wersji wraz ze wzrostem wzmocnienia silniej wzmacniane są częstotliwości z zakresu 700Hz, a słabiej skraje pasma. Korekcja częstotliwości będzie odłączana – albo nie, bo w sumie jest dość delikatna. Pierwsza wersja boostera, bez skokowej regulacji, przeszła testy koncertowe i użytkownik jest zadowolony – ale ja jeszcze nie 😉
Zakres regulacji wzmocnienia okazał się wystarczający, a nawet nieco za duży – zdecydowałem jednak, że nie będę zmniejszał zakresu regulacji, bo zawsze może się przydać. Ponieważ jednak ma to być czysty booster, bez śladu przesteru, uznałem za stosowne dodanie jeszcze skokowej regulacji wzmocnienia z jednoczesnym zwiększeniem headroomu, czyli odstępu od przesterowania. Po koncercie testowym przybył więc dodatkowy pstryczek, zwiększający wzmocnienie dwukrotnie (6dB) – na wyjściu, po aktywnym stopniu wzmacniającym.
Booster zasilany jest jednej baterii 9V, pobiera bardzo mało prądu (dioda najwięcej), a cel, jakim jest maksymalnie duży niezniekształcony poziom wyjściowy, został osiągnięty. Maksymalne wzmocnienie wynosi nieco ponad 20dB – jest to w zasadzie tylko czyste wzmocnienie, bez przesterowania, całe zadanie kształtowania brzmienia bierze na siebie piec – oczywiście lampowy 😉