Chyba najlepszy wzmacniacz gitarowy w ogóle. Może dlatego w sumie nikomu do końca nie pasuje? 😉 Marshall JCM 800 w wersji 2204 50W w testach.
Wzmacniacz jest ładny i nowiutki. To znaczy wygląda na nowiutki, bo ma 30 lat. Jest to wersja 2204 czyli jednokanałowa, IMO najlepsza. Gniazda poziome, czyli „gorsza” wersja ze wszystkim na płytce drukowanej – trudno, co robić.
Jak brzmi to wszyscy wiedzą, nas interesuje pasmo. Przede wszystkim uzyskanie w miarę choćby liniowego pasma prznoszenia na obciążeniu rezystancyjnym nie jest łatwe – udało mi się uzyskać w miarę równe, o decybel w końcu nie chodzi. Ustawienie korektora jest dziwne i grać na takim ustawieniu będzie raczej trudno:
Przeprowadziłem trzy testy, od razu na jednym rysunku.
Czerwony to napięcie wyjściowe na wyjściu głośnikowym gdy wzmacniacz jest obciążony rezystancją 8Ω – równo nie jest, no, ale lepiej się nie dało. Zielony to napięcie na wyjściu wzmacniacza gdy jest on obciążony głośnikiem – a jak Marshall, to obciążeniem musi być Celestion, G12T-75, czyli standardowy głośnik z kolumny 1960, również w obudowie zamkniętej. Niebieski to bonus – ten głośnik zebrany mikrofonem Heil PR20 ustawionym mniej więcej standardowo:
Efekty są takie, jakich się spodziewaliśmy – rezonans głośnika jest bardzo widoczny, zwłaszcza na mikrofonie – rezonans i efekt zbliżeniowy dają o sobie znać. Pasmo w dole mizerne, i dobrze, wystarczy. Warto zauważyć, że tak jak we wzmacniaczu Fendera napięcie wyjściowe ze wzmacniacz rośnie wraz z obciążeniem, w rezonansie i w okolicy 10kHz jest dwukrotnie większe niż w średnicy. Cóż, wzmacniacz lampowy ma sporą impedancję wyjściową, to już wiemy…