Czy z DAW-AMPem czy bez, każdy czasem musi nagrać gitarę „w linię”, z użyciem symulacji wzmacniacza. Czy to ma być docelowe brzmienie, czy tylko nagranie czystej gitary w celu późniejszego reampingu, podczas nagrania musimy się jakoś sensownie słyszeć – a to oznacza brzmienie z symulatora. A brzmienie z symulatora oznacza walkę z latencją…
I żeby to było takie łatwe – że tylko my musimy walczyć z latencją. Niestety, zaraz po nagraniu program usłużnie przesuwa nam w lewo (w przód) o wyliczone opóźnienie wszystkie ślady nagrane. W ten sposób każdy nagrany ślad jest synchronicznie z pozostałymi – ale tylko wtedy, gdy był prawidłowo odsłuchiwany podczas nagrania. Jeżeli jednak podczas nagrywania odsłuchujemy nie za pomocą direct monitoringu tylko przez mikser programowy DAW, chcąc nie chcąc grając kompensujemy opóźnienia. I wychodzi jak w poniższym filmie:
I żeby to było takie proste – niestety, opóźnienie rzeczywiste jest jeszcze większe, bo Reaper (i inne programy) nie muszą uwzględniać opóźnień przetworników analogowo-cyfrowych i cyfrowo-analogowych. Trzeba jednak wymyślić jakiś sposób 😉