Nagrywanie lektorów w domu to obecnie po dwóch latach pandemii raczej normalna rzecz. Oprócz zawodowców pracujących dla agencji, którzy siłą rzeczy muszą mieć (i mają) sprzęt i choćby podstawową adaptację akustyczną coraz częściej zachodzi potrzeba nagrań w nieadaptowanych pomieszczeniach, często przed kamerą. Na szczęście już od dłuższego czasu mamy dynamiczne mikrofony lektorskie, które sprawdzają się w tych warunkach.
Mikrofon lektorski to nie musi być Neumann. Równie dobrze w tej roli spisują się mikrofony dynamiczne. Można powiedzieć, że nawet lepiej, bo mają mocno korygowany efekt zbliżeniowy i przystosowane są do nagrywania z bardzo małej odległości, co minimalizuje wpływ pomieszczenia. Niestety, jeżeli nagrywamy „pod obrazek”, to musi to także jakoś wyglądać. Korzystając z wizyty dobrego głosu lektorskiego nagraliśmy krótki porównawczy filmik, na którym mamy cztery mikrofony dynamiczne. Widzimy i słyszymy Shure SM7B, Heil PR 20, Shure SM57 i Rode PodMic – kolejność nieprzypadkowa, bo malejąco według ceny:
I jak? Ciekawe, prawda? Tradycyjnie SM7 cichutki i wymaga dużego wzmocnienia w przedwzmacniaczu albo jakiegoś dodatkowego urządzonka. Rode podobnie, tylko dużo gorzej brzmi, „jedzie środkiem”. Heil, mimo, że zupełnie nie wygląda, brzmi w przypadku głosu Michała aż za dobrze, a SM57 nadspodziewanie mocno się broni. Wiadomo, do obrazka SM7 rulez, Rode też fajnie wygląda, natomiasy zwykły „szczur”… nie wygląda, ale nic mu nie brakuje 😉