Czy Ty też popełniasz te błędy? Błąd pierwszy i największy.

stopWszyscy popełniamy błędy. Podczas nagrań też. Zwłaszcza podczas nagrań.  Co gorsza, popełniamy te same błędy ciągle, „zapominając” o konsekwencjach A przecież, jak się zastanowić, to… ale nie ma czasu, bo to „na rybę”, bo to „tylko szybkie demo”. Potem chęć zaoszczędzenia dosłownie piętnastu sekund kosztuje nas godzinę albo i dziesięć godzin – a to i tak dobrze, jeżeli da się naprawić. No i w dodatku to wszystko nasza wina…

Pierwszy, największy błąd to złe poziomy nagrywanych śladów. Zmienny lub zły poziom i złe brzmienie z powodu niewłaściwej struktury wzmocnienia to najczęściej popełniany błąd, który każdy chyba ma za sobą, i niestety przed sobą też. Jeszcze z za niskim poziomem jakoś sobie poradzimy, ale z przesterem będzie już gorzej. Dotyczy to zwłaszcza nagrań demo lub szybkich „akcji”, ale niestety, nie tylko. Jeżeli nie ustawiliśmy przed nagraniem odpowiedniego poziomu, albo nawet ustawiliśmy bardzo precyzyjnie, ale wykonawca „dał czadu” albo po prostu się rozgrzał i mamy ewidentnie przesterowany sygnał, przerwijmy nagranie. Każdy realizator ma opory przed przerwaniem nagrania, zwłaszcza, gdy „dobrze żre” – tylko problem w tym, że im lepiej żre, tym bardziej i tym szybciej powinniśmy to nagranie przerwać. Ja wiele razy nie przerwałem… Zwłaszcza, gdy „to tylko demo” albo „przecież to na rybę dla gitarzysty”. Czasem takie rzeczy nagrywa się nawet przy otwartych drzwiach między studiem a reżyserką czy wręcz w reżyserce… Przesterowany, źle brzmiący ślad to jedna z najgorszych rzeczy jaka nam się może zdarzyć, a bardzo często tak nagrana wersja jest „najlepsza na świecie” i nie do powtórzenia. Jeżeli przerwiemy nagranie, to po prostu przerwiemy jedną z wielu wersji, jaką dzisiaj nagramy, zwykle dzieje się to na początku sesji, wszyscy są jeszcze nierozgrzani i na pewno nie liczą na to, że ta właśnie wersja będzie „nie do powtórzenia”. To okazuje się dopiero po nagraniu sześciu czy dwudziestu kolejnych, gdy wciąż ta pierwsza jest najlepsza, a kolejne coraz gorsze i bez nadziei na poprawę. A wszystkie wersje nagrane są z dobrymi poziomami, tylko ta pierwsza jest przesterowana, w dodatku ma w trakcie powoli zmieniony poziom…

Bo właśnie drugą wersją tego błędu jest zmiana poziomu podczas nagrania – nie róbmy tego, a jeżeli zrobiliśmy, przerwijmy nagranie. Nawet, jeżeli nic się nie przesterowało, ale „zaraz wejdzie refren, więc trzeba ściszyć” – taki ślad jest do niczego. Jeszcze pół biedy, jeżeli to jest ślad wokalowy, i zmiana poziomów nastąpiła pomiędzy linijkami teksu, wtedy jakoś damy radę, ale zdarzyło mi się dostawać do zgrania ślady, w których ślad overheadów był na początku za głośny i w trakcie pierwszej zwrotki ściszany powolutku, najpierw jeden kanał, potem drugi. Dobrze, że nic nie zatrzeszczało 😉

Oczywiście, przesterowane ślady trafiają się nie tylko przypadkowo. Czasem są wynikiem „twórczej koncepcji”, zwłaszcza teraz, w czasach pogoni za „ciepłym, lampowym brzmieniem”. Pod koniec sesji, gdy słuch jest już zmęczony, łatwo nabrać się na lepsze, bo głośniejsze i przesterowane brzmienie wokalu – niestety, na drugi dzień okazuje się, że góry w tym śladzie nie ma. Ano nie ma i nie będzie, bo jest „ocieplona”…

Pod ten błąd można też podciągnąć użycie przypadkowego mikrofonu – na przykład komunikacyjnego – do nagrania pilota wokalowego. Zasada jest prosta – im gorszy mikrofon, gorszy przedwzmacniacz, gorsze warunki akustyczne i większe przesłuchy, tym bardziej w rezultacie tak nagrany pilot „musi zostać”. Starajmy się więc zawsze do nagrań pilotowych używać najlepszego w danej sytuacji mikrofonu, pilnujmy poziomu i minimalizujmy przesłuchy – jeżeli wyczujemy, że tak nagrana wersja ma szanse „przedostać się” do ostatecznego nagrania, zwracajmy na to jeszcze większą uwagę. Mam w tej chwili „na tapecie” ślad wokalny nagrany na Shure Prologue 10L i przedwzmacniaczu M-Audio Audiobuddy, który miał być pilotem dla sekcji, a „musi zostać” – i zostanie… Głosy – „na rybę, żeby nie zapomnieć” – też muszą zostać… A SM58 leżał obok, do następnego utworu już go podłączyłem, ale ten i kolejne oczywiście normalnie potem poprawialiśmy. Ten Prologue z przedwzmacniaczem doskonale spisuje się jako mikrofon komunikacyjny – szkoda, że mogłem go „na szybko” skrosować do nagrywania 😉

Oczywiście, wszystkie powyższe uwagi dotyczą tak samo nagrań wokalnych, jak i instrumentalnych – nagrana na szybko solówka gitarowa „żeby nie zapomnieć riffu” też często okazuje się być godna zachowania, mimo klipów, trzasków, szumów czy po prostu wściekłego niestroju – bywa… Dlatego traktujmy każdy, nawet najbardziej nieprawdopodobny ślad jak finalny i ostateczny – jak nie wejdzie, nic nie stracimy, jak wejdzie, w oczach i uszach artysty zyskamy sporo 😉

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.