Już parę razy przychodziło nam testować małe monitory bliskiego pola, i parę subwooferów do kompletu albo osobno też się przewinęło. To, co w testach systemów z odsłuchowych z subwooferem przeszkadza najbardziej, to konieczność kalibracji całości – szczerze mówiąc, nie bardzo wiem, jak, bo narzędzi nie mam, czyli pozostaje “na słuch”. Na szcęście tym razem otrzymaliśmy do testu nie tylko monitory i subwoofer, ale też kontroler, wyposażony w funkcje kalibracyjne. Oto zestaw JBL: LSR2325P wraz z subwooferem LSR2310P i kontrolerem MSC1.
(test zamieszczony również na portalu e-muzyk.pl)
Monitory i subwoofer można nabyć oddzielnie i używać oddzielnie, również kontroler odsłuchu MSC1 jest niezależny i może współpracować z dowolnymi monitorami aktywnymi (albo pasywnymi ze wzmacniaczem) oraz z subwooferem albo i bez. Tak więc, jakkolwiek najbardziej nęci podłączenie wszystkiego do kupy i sprawdzenie od razu, jak gra w zestawie, najpierw przyjrzyjmy się wszystkim elementom składowym.
LSR2325P to aktywne monitory bliskiego pola z pięciocalowym głośnikiem niskotonowym. Wyposażone dość sensownie, we wszystkie rodzaje wejść (cinch, jack i XLR), płynną regulację powiomu (potencjometr z “zębatką”, ale bez wyrażnie zaznaczonych konkretnych położeń, oraz przełączniki kształtujące charakterystykę częstotliwościową: LF czyli niskiego pasma -3dB, 0dB i +2dB oraz HF czyli wysokiego pasma -2,5dB, 0dB oraz +2,5dB. Z tyłu jest jeszcze wyłącznik sieciowy, gniazdo kabla sieciowego i przełącznik napięcia zasilania. Otwór bass-reflex też jest z tyłu – owalny, dobrze profilowany – szkoda, że jest trochę za wąski, bo jest u góry a nie na dole, jeszcze niecały centymetr “wysokości” i doskonale nadawałby się do przenoszenia (albo wyjmowania z kartonu), a tak palce niestety nie wchodzą do środka – szkoda. Moc jak na takie maleństwa niezła, 50W dla kanału niskotonowego i 35W dla wysokotonowego (są w ofercie większe, ośmiocalowe monitory LSR2328P, o mocy odpowiednio 95W i 70W). Częstotliwość podziału 1,7kHz, pasmo przenoszenia 60Hz-18kHz przy +/-3dB, w dole przy -10dB do 43Hz – sensownie. No to podłączamy.
Podoba mi się zazwyczaj brzmienie monitorów JBL, i LSR2325P nie są złe. Góra jest bardzo ładna, wysokotonowe kopułki na szczęście nie są metalowe tylko jedwabne – takie lubię. Środek jest “nowoczesny” – to znaczy w porównaniu z NS10 praktycznie go nie ma. No dobra, trochę przesadzam, ale jamaszki brzmią przy LSR2325P trochę jak telefon. Dół jest większy, niż to widać – z początku to denerwuje, po chwili już jest OK. Niestety, to, że starają się brzmieć jakby były większe, niż są, powoduje, że dół jest nieco sztuczny – to jest przypadłość praktycznie wszystkich niedrogich małych monitorów. Ponieważ dół jest solidny, to i głośność niezbyt imponująca – wychylenie membran głośników niskotonowych szybko zaczyna niepokoić, chociaż brzmienie nadal jest “fajne” – przy podobnym poziomie głośności NS10 niemożebnie jazgoczą i nie da się tego słuchać, o przydatności do czegokolwiek już nie wspominając. Krótko mówiąc – nowoczesne brzmienie małych monitorów bliskiego pola, z dużym dołem, lekko cofniętym środkiem i na szczęście bardzo przyjemną, niemęczącą górą. Po raz pierwszy nie miałem odruchu natychmiastowej korekcji (czyli zdjęcia) najwyższego pasma – to chyba dzięki bawełnianym kopułkom. Natomiast osłabiłbym nieco dół, i tu 3dB wydają się trochę zbyt dużym skokiem, monitory zaczynają brzmieć naprawdę “cienko”. Czyste i niezniekształcone nawet przy dużej głośności “góra” i “środek” powodują, że baza stereo jest bardzo dobra, a pogłosy i efekty dobrze słyszalne. Również dobrze słyszalne są zniekształcenia – jak choćby te wynikające z “dopalenia” lektora w reklaie – cóż, można (trzeba?) się przyzwyczaić…
LSR2310P to dziesięciocalowy subwoofer o mocy 180W i paśmie przenoszenia 31Hz-150Hz (-6dB), przy -10dB “schodzący” do 29Hz. Dużą jego zaletą są możliwości komutacyjne – również ma komplet gniazd wejściowych stereo, oraz wyjścia symetryczne XLR do satelitów z możliwością podziału częstotliwości na 80Hz lub 120Hz (oczywiście możliwa jest też praca bez crossovera). Ma też przełącznik polaryzacji, obowiązek w subwooferze, oraz płynną regulację głośności. Moc 180W to bardzo dużo, zwłaszcza, gdy używa się subwoofera zgodnie z przeznaczeniem, a wiec do rozszerzenia pasma przenoszenia monitorów bliskiego pola – jeżeli słychać subwoofer oddzielnie, to znaczy, że jest sporo za głośno. Wbudowana zwrotnica pozwalająca odciąć najniższe pasmo z monitorów jest cennym dodatkiem, aczkolwiek podłączenie monitorów w takiej konfiguracji utrudnia lub w zasadzie uniemożliwia odsłuch bez subwoofera – jak go wyłączymy z prądu, to wszystko przestaje grać, a jak tylko wyciszymy, to satelity grają obciętym pasmem.
Po podłączeniu tego wszystkiego zaczęła się zabawa – ile subwoofera, z jaką fazą, gdzie go postawić – makabra. Mając taką skrzynię chciałoby się, żeby ją było słychać, tymczasem najlepiej jak jest schowana i nikt sie nie orientuje, że w ogóle jest – do czasu, jak ją wyłączymy. Trzeba przyznać, że odpowiednie, “dyskretne” ustawienie subwoofera w połączeniu z filtrem odcinającym najniższe częstotliwości z satelit pozwoliło nie tylko na uzyskanie bardzo wyrównanego i czystego dołu, ale również niski środek sporo zyskał – jakby “uwolnienie” satelit od obowiązku reprodukcji najniższych częstotliwości spwodowało dużo lepsze przenoszenie pozostałego pasma. Niestety, nie bardzo wiem, jak to wszystko dobrze ustawić, w dodatku od monitorów bliskiego pola wymaga się również, żeby spokojnie grały i nie męczyły (nas i sąsiadów) – z tym jest kłopot, bo wyłączenie subwoofera wyłącza wszystko, a wyciszyć go trudno… Przydałby się jakiś kontroler z bass-managementem – chwila, przecież jest w pudełku!
MSC1 to kontroler odsłuchu. Spora szara skrzyneczka z przełącznikami i pokrętłami ma więcej funkcji, niż można by się spodziewać. Po kolei – duże centralne pokrętło to oczywiście regulacja głośności. Mamy trzy wejścia stereo, dwa na gniazdach jack (symetryczne) i jedno cinch, oraz dwa wyjścia na monitory – w tym jedna para z subwooferem. Oprócz tego mamy wyjście słuchawkowe z regulacją głośności, regulacię czułości wejścia oraz przyciski MUTE (wiadomo), EQ (włącza wbudowany korektor) SUB (włącza i wyłącza subwoofer ale nie tylko) oraz RMC (o tym później). Z tyłu jest jeszcze gniazdo zasilacza i USB, oraz… gniazdo do znajdującego się w zestawie mikrofonu pomiarowego! MSC1 w żaden sposób nie jest “przywiązany” do monitorów tylko firmy JBL – jest to w sumie uniwersalny kontroler odsłuchu z funkcją bass-managementu – ale oczywiście my testować go będziemy z “właściwymi” monitorami. Od razu po wyjęciu z pudełka można podłączyć zasilanie, wyjście interfejsu i monitory i wszystko od razu działa, ale żeby w pełni wykorzystać możliwości kontrolera, trzeba zainstalowć oprogramowanie oraz podłączyć go przez USB do komputera. Może to oczywiste, ale napiszę – samo USB nie wystarczy, potrzebny jest zasilacz. Pierwszy etap – podłączamy zasilacz, nic nie instalujemy. Wszystko działa! Możemy wybrać wejścia (z komputera, z odtwarzacza CD czy co tam mamy), możemy wybrać jedną z dwóch par podłączonych monitorów – bardzo fajna rzecz – oraz możemy przede wszystkim wyłączyć subwoofer przyciskiem SUB. Co bardzo ważne – w kontroler wbudowana jest zwrotnica, tak więc jeżeli sub jest aktywny, to satelity otrzymują sygnał z podciętym dołem, jeżeli wyłączamy subwoofer, do satelit przekazywane jest pełne pasmo. Niestety – ten fakt powoduje, że MSC1 ma bardzo wkurzającą cechę – każdorazowe włączenie i wyłączenie subwoofera powoduje krótką wprawdzie, ale denerwującą przerwę w odtwarzaniu. Sądzę, że jest to spowodowane chęcią uniknięcia stuków czy innych zakłóceń mogących powstać przy przełączaniu filtra w torze satelit, ale drażni to naprawdę na maksa i moim zdaniem jest to największa wada testowanego systemu. Po zainstalowaniu oprogramowania aplikacja Control Center umożliwia nam ustawienie podstawowych parametrów kontrolera: częstotliwość podziału może wynosić 60, 80 albo 120Hz, możemy odwrócić fazę subwoofera a także wpływać na jego poziom. Kręcenie dużym pokrętłem kontrolera odwzorowane jest na komputerze, “w drugą stronę”, to znaczy regulować głośności z komputera jednak się nie da. Z komputera możemy włączać i wyłączać cztery opisane powyżej przyciski a także… włączać i wyłączać kontroler! To jest chyba niepotrzebne, i przy okazji – wyłącznik umieszczony jest w tak nieszczęśliwym miejscu, że parę razy przypadkowo wyłączyłem urządzenie. Niby nic, można zaraz włączyć, ale jak coś robimy w połączeniu z komputerem, to kicha. Schowałbym ten wyłącznik gdzieś na tylką sciankę… Jak widzimy, korektor na szczęście nie ma dużego zakresu – góra i dół maks +/-3dB – i dobrze, choć moim zdaniem to nie jest najpotrzebniejsze, spokojnie bez korektora można się obejść. Korektor działa tylko na wyjściu A kontrolera, i jego aktywacja również powoduje chwilowy zanik dźwięku. Możliwość natychmiastowego wyciszenia MUTE jest przydatna, choć w sumie można też sciszać pokrętłem, nie stawia zbyt dużego oporu, ale trzeba przyznać, że to dobrze, ten “olejowy” opór wcale nie jest konieczny, pokrętło samo się nie przestawia a obsługa jest przyjemna.
Kontroler umożliwia podłączenie dwóch par monitorów – to bardzo ważna cecha, obecnie jakoś zapomniana. Pozwala również na podłączenie aż trzech źródeł sygnału – to jest bardzo przydatne, wystarczy zauważyć, że dobre interfejsy audio często w ogóle nie odtwarzają dzwięków systemowych, czyli np. tych z internetu – wtedy możemy wykorzystać wbudowaną kartę dźwiękową. Trzecie wejście to może być odtwarzacz CD czy może raczej mp3 – nie musimy wgrywać plików do komputera. Przede jednak wszystkim fajna jest możliwość ustawienia poziomu satelit i subwoofera z poziomu komputera, czyli z miejsca odsłuchowego. Można też regulować opóźnienie każdego kanału – co ciekawe, skalibrowane w stopach i calach. Łatwe włączanie i wyłączanie subwoofera pozwala na dobranie jego poziomu do aktualnego samopoczucia, czyli uzyskanie “swojego” brzmienia monitorów. Poświęciłem trochę czasu na “zabawy” z subwooferem – gdzie ma stać, jaka częstotliwość graniczna będzie optymalna (wyszło mi, że 80Hz) oraz przede wszystkim, jaki powinien być poziom subwoofera i jego faza. Wydaje mi się, że uzyskałem bardzo zadowalające brzmienie – po pierwsze rozszerzyłem pasmo przenoszenia, po drugie pozbyłem się “kartonu” a po trzecie – naprawdę ladnie to gra. Dół się nie “ciągnie”, jest twardy i konkretny. Po podłączeniu kontrolera, wykorzystując możliwości przycisku SUB, potwierdziłem też swoje wcześniejsze spostrzeżenia dotyczące brzmienia zestawu LSR2325P/LSR 2310P – te małe monitory brzmią zdecydowanie lepiej, gdy przenoszeniem dołu zajmuje się subwoofer! Co dziwne, porównując testowany zestaw z moim dotychczasowym systemem odsłuchowym po tych długich próbach ustawiłem “na ucho” taki poziom subwoofera, że po jego wyłączeniu poziom “basów”… zwiększał się. Oczywiście, nie był to ładny dół, tylko taki “kartonowaty”, jak z małych zestawów, ale pokazało to, że poziom najniższego pasma emitowanego przez ustawone “na płasko” monitory LSR2325P jest, jak na moje upodobania, zbyt wysoki. Jednocześnie włączenie subwoofera, połączone z odcięciem dołu z satelit, powoduje, że małe zestawy zdecydowanie lepiej radzą sobie z całym pasmem środkowym – zarówno z niskim środkiem, który jakby się dopiero pojawiał, jak i wyższym, ktory robi się klarowniejszy. Zwłaszcza niski środek był sporym zaskoczeniem – podczas “normalnej” pracy jest nieco maskowany przez dominujący dół. Te małe monitory w połączeniu z subwooferem pokazują zupełnie inne oblicze – taki zestaw to już nie byle co! Jeżeli mamy tylko małe monitory, bez subwoofera, można ewentualnie wykorzystać wbudowany w MSC1 korektor i zdjąć nieco dołu, jeżeli ktoś uzna to za potrzebne – skok co 0,25dB to wystarczająca dokładność.
Jeden tylko można mieć problem “mentalny”, związany ze wspomnianym korektorem, zwrotnicą czy w ogóle z brzmieniem – kontroler MSC1 jest oczywiście urządzeniem cyfrowym i wprawdzie pracuje z przetwornikami 24 bitowymi i ma wewnętrzną rozdzielczość 48 bitów, to jednak częstotliwość próbkowania wynosi 48kHz – trzeba powiedzieć, że w dzisiejszych czasach jest to TYLKO 48kHz…
Takie jak powyższe zastosowanie kontrolera byłoby w zasadzie zupełnie wystarczające, ale producent dołączył do zestawu mikrofon pomiarowy, bo okazuje się, że MSC1 ma możliwość dopasowania charakterystyki przenoszenia do charakterystyki pomieszczenia – to jest właśnie ten przycisk RMC, czyli Room Mode Correction. To jest jednak odrębny temat na całkiem nowy test.
Testowany zestaw brzmi nadspodziewanie dobrze – ale właśnie zestaw, czyli monitory bliskiego pola, subwoofer i kontroler. Same monitory LSR2325P mają w swojej klasie na rynku sporą konkurencję, i jakkolwiek charakteryzują się dużą mocą i niezłym brzmieniem, to taki sprzęt kupuje się “uszami” i trzeba go po prostu posłuchać. Subwoofer LSR2310P jest bardzo ciekawy – naprawdę spora moc, bardzo dobre brzmienie i możliwości komutacyjne, wbudowana zwrotnica – sprawdzi się w każdej sytuacji, nawet z większymi monitorami bliskiego pola, poszerzając ich pasmo i umożliwiając większą głośność odsłuchu podczas nagrań np, basu z linii czy gitar w reżyserce. Kontroler MSC1 to bardzo ciekawe urządzenie, nawet bez podłączenia do komputera umożliwiające doskonałą integrację dwóch systemów monitorowych, subwoofera, odsłuchu słuchawkowego i komutację trzech wejść, nie wspominając o tak oczywistej funkcji jak regulacja głośności odsłuchu. Trochę dziwi zastosowanie “pojedyńczej” częstotliwości próbkowania, ale w czasie testów nie zaobserwowałem żadnego pogorszenia jakości dźwięku. Z życzeń można by wymienić dwa – żeby sygnał nie był wyciszany podczas odłączania subwoofera (aczkoliwek nie wiem, czy to możliwe bez zniekształceń) oraz zastąpienie jednej z funcji EQ albo MUTE funkcją MONO. Subwoofer używany bez kontrolera mógłby też mieć funkcję BYPASS – czyli wyciszenie subwoofera z jednoczesnym wyłączeniem filtra w torze satelit – to jest znana opcja. Całość, jak na renomowaną firmę przystało, wygląda godnie i brzmi dobrze, po odpowiednim ustawieniu w dobrym pomieszczeniu nawet bardzo dobrze. Niestety, trzeba mieć świadomość, że nie jest to propozycja dla wszystkich – tak nisko schodzący subwoofer w źle (czy wcale) zaadaptowanym akustycznie pomieszczeniu może sprawić prawdziwe kłopoty – ale to nie jego wina. Jest to pierwszy zestaw z subwooferem, jaki miałem okazję testować, który nie zawiódł moich – wysokich – oczekiwań co do systemu odsłuchowego. Może to zasługa łatwości kalibracji z poziomu kontrolera, ale tak czy inaczej – warto się temu bliżej przyjrzeć.