Tak więc mikrofon pojemnościowy. Powód jakiś się znajdzie – albo dynamiczny nam już nie wystarcza, albo ziom już ma, albo dostaliśmy akurat spadek czy wygraliśmy w totka. Na co trzeba zwrócić uwagę? Przede wszystkim na rodzaj mikrofonu – kiedyś warto było zaczynać od paluszków, gdyż była to najtańsza możliwość uzyskania „tego” brzmienia, teraz jest już zupełnie inaczej. Wydaje się, że większość już zdecydowała. Czyli ustalone – kupujemy wielkomembranowy mikrofon pojemnościowy.
Na co koniecznie trzeba zwrócić uwagę? Wydatek jest spory, więc warto dobrze to przemyśleć i sprawdzić różne oferty. Przede wszystkim uważam, że mikrofon nie musi mieć eleganckiej i całkowicie niepotrzebnej metalowej walizeczki czy drewnianej skrzyneczki do przechowywania. Co jest potrzebne? Przede wszystkim dobrze by było, żeby w wyposażeniu mikrofonu znajdował się uchwyt elastyczny. Mikrofony pojemnościowe są bowiem niezwykle wrażliwe na zakłócenia mechaniczne przenoszone przez statyw mikrofonowy i wprawdzie nowe konstrukcje deklarują elastyczne zawieszenie wewnętrzne, to w praktyce taki uchwyt niezwykle się przydaje i w zasadzie można powiedzieć, że jest niezbędny. Takie uchwyty mają różne konstrukcje, ich wspólną cechą jest oczywiście elastyczne mocowanie mikrofonu, najczęściej na gumkach. Jeżeli mikrofon jest mocowany na zacisk, to wprawdzie jest to dość marne rozwiązanie, ale za to łatwo dopasujemy taki koszyk od innego modelu. Jeżeli mocowany jest na gwint, to kłopot – tych gwintów jest tyle, że nie ma szans na dopasowanie czegoś od innego producenta – w sumie chyba specjalnie. Jeżeli uchwytu nie ma w zestawie, musimy się dowiedzieć, czy jest możliwość zakupu uchwytu do tego konkretnie modelu (to najlepsze, choć niekoniecznie najtańsze rozwiązanie), lub jeżeli nie, jaki inny lub uniwersalny uchwyt możemy do niego dopasować. Proponuję przy porównywaniu cen dodawać do ceny mikrofonu bez koszyka cenę odpowiedniego uchwytu – pozwoli to ustrzec się przed wątpliwymi „okazjami”, bo jeżeli koszyka nie ma, to będziemy musieli go kupić, a ceny rozwiązań uniwersalnych lub firmowych mogą być wysokie. Krótko mówiąc – koszyk musi być, wcześniej czy później, więc lepiej od razu.
Drugim niezwykle ważnym elementem wyposażenia mikrofonu pojemnościowego jest filtr tłumiący głoski wybuchowe, zwany z racji materiału z którego jest wykonany „pończochą”. Ostatnio sporą popularnością cieszą się pop-filtry wykonane z metalu – działają tak samo, a na pewno są trwalsze. trudno je jednak wykonać samemu. Własnoręczne konstrukcje całkiem nieźle się sprawdzają, ale z drugiej strony fabryczne pończochy nie są zbyt drogie, a wyglądają zdecydowanie lepiej. Oferowana czasem w zestawie z mikrofonem osłona z gąbki w sumie też spełnia swoje zadanie, ale ma jednak mniejszą skuteczność i w dodatku może mieć niekorzystny wpływ na przenoszenie góry, i choć wbrew pozorom to niekoniecznie musi być wadą, lepszy jest normalny pop-filtr.
No dobrze – uchwyt, gąbka, osłona, oczywisty statyw – a co musi mieć sam mikrofon? Niektóre mikrofony mają przełączane charakterystyki kierunkowe. Tylko czy warto dopłacać za tę funkcję, jeżeli mikrofon cały czas będzie ustawiony na „nerkę”, bo inne charakterystyki kierunkowe przydają się bardzo rzadko i raczej w dobrych warunkach akustycznych, o które w domu raczej trudno? Warto pamiętać, że zmiana charakterystyki kierunkowej na dookólną wiąże się z nieznaczną zmianą brzmienia mikrofonu (mniej dołu), ponieważ znika efekt zbliżeniowy – może to być problemem, ale można to też wykorzystać. Moim zdaniem na początku nie warto nawet rozważać mikrofonu z przełączaną charakterystyką kierunkową, wystarczy jedna, kardioidalna – no, chyba, że spadek był spory.
Ważniejsze od przełączanej charakterystyki kierunkowej będą dwa inne bajery, często niedoceniane – tłumik i filtr dolnozaporowy. Tłumik obniża poziom sygnału wyjściowego o stałą wartość, najczęściej 10 lub 15dB. Nie jest to wcale tak bezsensowna funkcja, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać, nawet, jeżeli nasz przedwzmacniacz wyposażony jest w tłumik. Mikrofon pojemnościowy ma dość duży sygnał wyjściowy, zmniejszanie tego sygnału podczas nagrywania głośnych źródeł dźwięku (wzmacniacz gitarowy, elementy zestawu perkusyjnego czy głośni wokaliści) skutkuje znacznym zmniejszeniem ryzyka przesterowania nie tylko stopni wejściowych przedwzmacniacza, ale też i układu wzmacniacza w mikrofonie. To ważne, bo tłumik w mikrofonie zmniejsza (a przynajmniej powinien) sygnał bezpośrednio z wkładki mikrofonowej, jeszcze przed układem wzmacniająco-dopasowującym. Tak więc nawet jeżeli przedwzmacniacz ma tłumik, tłumik sygnału wyjściowego w mikrofonie może być niezwykle przydatny. Jeżeli przedwzmacniacz nie ma tłumika, to dobra połowa wykonawców będzie przesterowywać stopień wejściowy przedwzmacniacza, zwłaszcza jeżeli odległość od mikrofonu będzie bardzo mała – wtedy tłumik w mikrofonie przyda się bardzo. Filtr dolnozaporowy (lub jak kto woli HPF albo górnoprzepustowy) ma dwa zadania – pierwszym jest zabezpieczenie przed zakłóceniami mechanicznymi przenoszonymi przez statyw i głoskami wybuchowymi i o to nam chodzi (choć ta funkcja nie działa tak, jak porządna podwójna pończocha) i wtedy ma duże nachylenie (12dB/okt lub więcej) i dość niską częstotliwość graniczną (rzędu 50Hz). Taki filtr jest bardzo przydatny, choć można się bez niego obejść, jeżeli przedwzmacniacz jest w coś podobnego wyposażony. Całkowicie bez filtra głosu czy instrumentów nagrywać nie należy, niektóre mikrofony mają bardzo szerokie pasmo przenoszenia, a najniższych dźwięków (poniżej 50Hz) zwyczajnie nie słychać, za to widać – pompujące membrany głośników! Tak więc jeżeli nie mamy filtra w przedwzmacniaczu, dobrze by było, gdyby był w mikrofonie. Wprawdzie korekcji obcięcia dołu filtrem możemy bez problemu i za darmo dokonać przy pomocy wtyczkowego korektora, ale przepuszczenie takich sygnałów przez przetwornik analogowo-cyfrowy zmniejsza maksymalny możliwy poziom wysterowania. W dodatku przesterowanie takim „pyknięciem” brzmi wyjątkowo paskudnie, wręcz „zatyka” na chwilę, dlatego moim zdaniem lepiej jest pozbyć się tej części pasma jeszcze w analogu. Czyli – i filtr HPF (w mikrofonie albo przedwzmacniaczu) i pończocha.
Drugim zadaniem filtra jest zapobieganie efektowi zbliżeniowemu w mikrofonach kierunkowych. Ten filtr ma małe nachylenie charakterystyki i duża wyższą niż poprzedni częstotliwość graniczną, często nawet w okolicach 500Hz. Tego typu filtr używany jest niezwykle rzadko, ponieważ efekt zbliżeniowy jest często pożądany i celowo wykorzystywany przez lektorów czy wokalistów. Jest więc ten filtr w domowej praktyce całkowicie nieprzydatny i zastanawia mnie, po co producenci jeszcze go stosują… Jeżeli nasz upatrzony mikrofon ma jakiś filtr, trzeba koniecznie sprawdzić, jaki to jest filtr. Jeżeli jużmamy mikrofon, i mamy w nim taki właśnie filtr, który łatwo rozpoznać, bo wokale z nim brzmią wyjątkowo „cienko” – nie używamy go i już.
Niektóre mikrofony umożliwiają zasilanie bateryjne – jeżeli jest to dodatkowa możliwość oprócz fantoma, to OK, choć w sumie po co za to dopłacać, ale jeżeli mikrofon może być zasilany tylko i wyłącznie z baterii, koszty eksploatacji zależeć będą od dobrej pamięci właściciela. Taki mikrofon po nagraniu po prostu trzeba wyłączyć, a jak zapomnimy, to po baterii. Akumulator pomaga ograniczyć koszty, ale wtedy okazuje się, że jak potrzeba, to jest właśnie rozładowany – wkładamy baterię i…
A co z bardzo popularnymi ostatnio mikrofonami lampowymi? Mikrofony te, historycznie pierwsze tego rodzaju, mają w układzie wzmacniacza (w samym mikrofonie) lampę zamiast tranzystora polowego. Sensowność takiego rozwiązania nie podlega dyskusji, lampy ogólnie chwalone są za „ciepłe” (cokolwiek by to miało oznaczać) i przyjemne brzmienie, w dodatku mają niezbędną w tym przypadku wysoką impedancję wejściową – problemem może być jednak cena. W warunkach studia domowego zalety brzmieniowe mikrofonu lampowego bardzo rzadko (jeżeli w ogóle) będą mogły się ujawnić, natomiast od razu ujawnią się wady – wyższa cena, konieczność stosowania zasilacza (oczywiście musi on znajdować się w zestawie z mikrofonem, mikrofon lampowy bez zasilacza jest bezużyteczny), konieczność rozgrzewania lampy przed nagraniem (zaleca się godzinę!) oraz koszty i kłopoty związane z serwisem – wprawdzie lampy są dość trwałe, ale w końcu kiedyś mikrofon będzie wymagał interwencji. W interesującej nas klasie cenowej zalety lamp mogą być w dodatku maskowane przez niezbyt wysoką jakość pozostałych elementów mikrofonu, a jeżeli mikrofon jest „okazyjnie” tani, to wiadomo, jakiej jest jakości. Krótko mówiąc – proponuję przynajmniej na początku nie myśleć o mikrofonach lampowych.