Widzimy, że zewnętrzne wzmacniacze słuchawkowe mogą, ale wcale nie muszą dysponować dużą mocą wyjściową. Są na rynku interfejsy, których moc wzmacniacza słuchawkowego rzeczywiście zaskakuje. Jednak doświadczenia zebrane w tym cyklu pokazują, że wzmacniacz słuchawkowy jest w studiu po prostu niezbędny.
Tym, co decyduje o większej głośności słuchawek podłączonych do zewnętrznego wzmacniacza słuchawkowego zamiast bezpośrednio do wyjścia słuchawkowego w karcie czy interfejsie jest możliwość większego wzmocnienia sygnału. W ten sposób mamy możliwość uzyskania pełnej niezniekształconej (a nawet i zniekształconej, a co tam) mocy wyjściowej przy niskim poziomie sygnału z wyjścia DAW – a więc podczas normalnych nagrań, gdy staramy się pilnować poziomów i utrzymywać je w rozsądnych granicach. Tak więc takie urządzenie jak wzmacniacz słuchawkowy – nawet kiepskiej jakości – wydaje się być niezbędnym elementem wyposażenia nawet małego studia nagrań, które chce mieć możliwość dokonywania komfortowych nagrań wokalnych.
Podczas nagrań wokalnych czy nawet instrumentalnych zwykle staramy się tak dobrać poziom nagrywanego sygnału, aby mieć zapas poziomu i nie przesterować przetwornika analogowo-cyfrowego. To oznacza, że średni poziom sygnału nagrywanego śladu w najlepszym przypadku oscyluje w okolicach -12dBFS, a często jest nawet niższy. Jednocześnie poziom podkładu dobrany jest do poziomu śladu wokalnego, a nie odwrotnie. Taki ogólnie niski poziom sygnału nawet przy maksymalnym wysterowaniu wzmacniacza słuchawkowego w testowanych interfejsach i często nawet dość sporej mocy (na przykład w interfejsie TC Konnekt 6) nie zapewnia komfortowej głośności odsłuchu w słuchawkach. Wzmacniacze słuchawkowe kalibrowane są tak, aby nie ulegały przesterowaniu w najbardziej nawet niesprzyjających warunkach – tymczasem podczas nagrań priorytetem nie jest wcale brzmienie i brak zniekształceń, tylko wręcz przeciwnie – głośność. Brak komfortowego odsłuchu to nie jest coś, nad czym nie można przejść do porządku dziennego – to jest jeden z podstawowych warunków dobrego nagrania. Źle słyszący się wykonawca nie jest w stanie dobrze zagrać czy zaśpiewać – nawet, gdy wydaje się nam, że wszystko jest OK, z dobrym odsłuchem z pewnością będzie lepiej. To dotyczy nie tylko głośności, ale też opóźnień, jednak w tym wątku zajmujemy się głośnością – a ona jest zwykle niewystarczająca. Oczywiście, zbyt duże poziomy ciśnienia akustycznego na dłuższą metę nie są dobre ani zdrowe, ale pamiętajmy, że odsłuch w słuchawkach musi mieć poziom pozwalający na „zagłuszenie” głosu wykonawcy albo musi zastąpić wzmacniacz gitarowy czy basowy.
Słuchawki o impedancji 32Ω podłączone do interfejsu czy nawet zintegrowanej karty dźwiękowej są wprawdzie nadspodziewanie głośne – ale tylko podczas sprawdzania. Moc 45mW, możliwa do uzyskania na wyjściu zintegrowanej karty dźwiękowej, występuje tylko podczas odsłuchiwania gotowych nagrań, o dużym poziomie głośności i poziomie szczytowym 0dBFS. Podczas nagrań taka moc też w zasadzie by wystarczyła, jest ona jednak nieosiągalna, bo brakuje jednego regulatora – regulatora głośności słuchawek. Dysponujący porównywalną mocą przy obciążeniu 400Ω wzmacniacz słuchawkowy Fostex zapewnia komfortowe warunki pracy, natomiast karta dźwiękowa z słuchawkami 32Ω nie ma żadnych szans.
Zewnętrzny wzmacniacz słuchawkowy wcale nie musi mieć ogromnej mocy – wystarczy te 50mW na 32Ω, co jest bez problemu osiągalne przy zasilaniu 9V czy nawet 5V, a napięcie zasilania 12V i tanie układy scalone gwarantują doskonałe wyniki. Warunkiem głośnego odsłuchu słuchawkowego jest jednak możliwość odpowiedniego wysterowania wzmacniacza – musi on mieć wystarczające wzmocnienie napięciowe, żeby niski poziom sygnału z interfejsu czy karty dźwiękowej mógł go odpowiednio wysterować. Jeżeli do wysterowania zewnętrznego wzmacniacza słuchawkowego wykorzystamy wyjście wzmacniacza słuchawkowego w karcie lub interfejsie, to wzmocnienie nie będzie musiało być duże, parę decybeli wystarczy.
Lepszy odsłuch dla wykonawcy to lepsze nagranie – pamiętajmy o tym.