No właśnie – co z tym fantem zrobić? nasze nagranie musi brzmieć i mono i w stereo, mamy więc problem – rzeczywiście szkoda trochę tych „szerokich” brzmień, ale z drugiej strony nie możemy pozwolić, żeby nieuchronna monofonizacja odsłuchu (całego pasma czy jego części) rujnowała nam brzmienie. Rozwiązań jest parę, od mniej do bardziej brutalnych, i niestety, jedynym pewnym rozwiązaniem jest kontrola wszystkiego na etapie zgrania – potem już nie będzie tak łatwo.
Nieograniczona ilość śladów w DAW powoduje, że większość brzmień nagrywana jest w stereo. Często stereofonia w takim śladzie bierze się z „niewiadomoczego” – no bo jak to jest np. klarnet bez pogłosu? Wszystkie takie ślady, które są „trochę stereo” możemy monofonizować od razu na początku, brać z nich jeden kanał, cokolwiek – wtedy przynajmniej będziemy mogli sobie swobodnie taki instrument panoramować. Ale to mniejszy problem, takie brzmienia akurat dobrze się monofonizują. Większym problemem są „szerokie” brzmienia stereo, nie tylko smyków czy padów, ale często też basu! Skąd się biorą? Z dodanych efektów najczęściej, ze źle ustawionych mikrofonów rzadziej. Mocny chorus na basie może czasem brzmieć fajnie, ale… właśnie, często zbyt fajnie. Chorus to opóźnienia, a te chorusowe opóźnienia akurat przypadkowo mają wartość zbliżoną do półokresu lub wielokrotności – i kłopoty gotowe. Właśnie najniższe pasmo jest najbardziej wrażliwe na wpływ chorusa na kompatybilność mono – góra jakoś sobie radzi i nawet nieźle się monofonizuje, ale bas… Możemy też mieć „szerokie” próbki stopy – jeżeli mamy takie, i korci nas, bo fajnie brzmią – koniecznie sprawdźmy, jak brzmią w mono. Jeżeli jest ciszej i bez kopa, wyrzucamy taką próbę – po prostu.
Bardzo często stereofonia efektów modulacyjnych (np. podłogowych gitarowych) tworzona jest za pomocą odwrócenia polaryzacji (czyli przeciwfazy), i monofonizacja takiego brzmienia skutkuje całkowitą likwidacją efektu. To samo może nas spotkać przy wykorzystywaniu efektów czy brzmień wykorzystujących odwrotną polaryzację – na mono znikną. Można oczywiście takich efektów czy brzmień używać, ale ze świadomością, że nie wszyscy to w ogóle usłyszą, i w niektórych warunkach utwór może brzmieć co najmniej dziwnie, jeżeli nie śmiesznie.
Co możemy zrobić w sytuacji, gdy chcemy pogodzić efekty czy brzmienia z kompatybilnością? Czasem na przykład chcemy dodać tego nieszczęsnego stereofonicznego chorusa do basu (czy innych instrumentów nisko grających), i brzmienie zasadniczo nam się podoba, ale rzeczywiście słyszymy, że bas w mono na tym cierpi. Opóźnienia wnoszone przez chorus, rzędu 20-30ms, nie są groźne dla wyższych częstotliwości, ale mogą być zabójcze dla dołu. Rozwiązaniem jest wtedy po prostu podcięcie tych najniższych częstotliwości w wysyłce na efekt albo w powrocie z efektu. Większość programów DAW ma korektory w każdym kanale, a jak nie ma, można zawsze dołożyć wtyczkę korektora przed albo po wtyczce chorusa na śladzie AUX. Gorzej będzie, gdy chcemy użyć chorusa w insercie – wtedy pomóc może zdublowanie śladów i równoległe odtwarzanie czystego i „zefektowanego” z podciętym dołem, albo coś w tym rodzaju. Niektóre wtyczki mają wbudowany filtr działający tylko w torze WET, wtedy sytuacja jest rozwiązana. Tak czy inaczej jest to kolejny przyczynek do stosowania wszystkich efektów, które się da, w konfiguracji send-return 😉
Na przykład wtyczka MetaFlanger firmy Waves ma filtr (HPF albo LPF) działający w torze efektu, tak więc można bez problemu używać jej jako chorusa stereo na insercie śladu basowego, nie ryzykując problemów z dołem:
Jeżeli używamy tej wtyczki w konfiguracji send-return, parametr Mix powinien mieć oczywiście wartość 100(%), a filtr możemy włączyć we wtyczce, jak jest:
Albo przed chorusem dodać korektor z włączonym filtrem, jak poniżej:
Przy okazji warto wspomnieć, że takie „odchudzenie” efektów ma sens nawet wtedy, gdy nie likwiduje (bo nie musi) problemów z kompatybilnością mono – taki zabieg zastosowany np. w kanałach pogłosowych może znacznie „odmulić” miks.