No to kompresor… Kompresor to efekt, bez którego nie ma mowy o dobrym brzmieniu śladów wokalnych czy basowych, choć oczywiście zdarzają się wyjątki. Niewielu muzyków (i chyba nikt spośród wokalistów) używa kompresora i ma go w swoim zestawie efektów – a zresztą, nawet jak ma i używa, to jako efekt, a nie do tego, do czego my, realizatorzy.
W zasadzie zawsze ślad wokalny poddawany jest kompresji. Pomijam tu oczywiście przypadki nagrywania od razu przez kompresor w celu uzyskania wyższego poziomu na śladzie i tym samym głośniejszego odsłuchu, mam na myśli świadome wykorzystanie kompresora. Dzisiejsza technika daje nam, na szczęście, wybór – dynamika współczesnego sprzętu nagrywającego pozwala na użycie kompresora po nagraniu, bez znacznego wzrostu szumów. Kiedyś tak fajnie nie było – magnetofon analogowy, nawet z systemem redukcji szumów, dynamikę miał średnią, a ilość kompresorów w studiu była ograniczona – stąd nagrywanie od razu przez kompresor (i de-esser) było standardową praktyką. Taki sposób nagrywania oznacza, że wykonawca słyszy się od razu przez kompresor, i zależnie od jego ustawień, wykonanie w mniejszym lub większym stopniu uwzględnia działanie kompresora. Pomijając fakt, że spora część muzyków po prostu nie lubi słyszeć siebie „po kompresorze”, nawet ci, którym to nie przeszkadza i znają zasadę działania kompresora, mniej lub bardziej świadomie „przeciwdziałają” efektom jego pracy. Po prostu – jak chcą zaśpiewać głośniej, to zaśpiewają głośniej, nie ważne, co ten kompresor tam robi. W rezultacie, czy nagrywamy z kompresorem, czy bez, i tak podczas zgrania musimy kompresora użyć, bo automatyka to rzecz oczywista. I jeżeli kompresor, którego używaliśmy podczas nagrań jest fajny i oprócz redukcji dynamiki coś „od siebie” dodaje, to OK, ale jeżeli jest to tylko kompresor, to kończymy z przekompresowanym śladem ze zwiększoną ilością szumów i zakłóceń. Tak samo jest z nagraniami instrumentalnymi – każdy muzyk ma przecież wyobrażenie o swojej dynamice i taką chce uzyskać, kompresor w torze nagraniowym i odsłuchowym traktując jako „zło konieczne” i ignorując jego działanie czy wręcz jemu „przeciwdziałając”. Tak więc jeżeli nagrywamy od razu z kompresorem, muzycy muszą być świadomi jego obecności w torze i zasady działania, inaczej może być gorzej niż lepiej. Dodatkowym często pomijanym problemem może być kłopot z późniejszym ustawieniem parametrów denoisera i generalnie jakością procesu odszumiania – przy nagraniach lektorskich jest to dość podstawowy proces.
Z drugiej strony możemy nagrywać z kompresorem tylko w odsłuchu – żeby od razu „zobaczyć, jak będzie”, z możliwością zmian jakby co. Tylko tu znów nie do końca wiemy, co nagrywamy, i w praktyce po takich nagraniach konieczny jest i ten kompresor, przez który słuchaliśmy, i kolejny do „normalnej” kompresji. A problemy pozostają – przekompresowany ślad, większe zakłócenia, ciche końcówki słów, generalnie większa dynamika „na śladzie” niż to potrzebne i niż chcieliśmy, my i wykonawcy…
Co z tym zrobić? Są dwie możliwości. Pierwsza – nie przejmować się. Nagrywać, jak się chce, zgrywać, jak się chce, zwracając uwagę na ogólny wyraz, bo przecież te „technikalia” dotyczą ułamka procenta słuchaczy. No, ale to nie ja 😉 – ja muszę to rozgryźć. Ale jak? Wydaje mi się, że problem tkwi w innym traktowaniu efektów przez realizatorów i muzyków. Dla muzyka te efekty są właśnie efektami, elementem zmieniającym słyszalnie brzmienie czy wykonanie. Nie służą do dopasowania czegoś do czegoś, czy do niesłyszalnej przez większość zmiany, to mają być wyraźnie działające efekty, zmieniające coś konkretnie. Gitarzysta, jeżeli ma kompresor, to przecież nie po to, żeby wyrównywać głośność poszczególnych dźwięków, tylko po to, żeby inaczej brzmiało, wydłużyło sustain, dodało ataku. Takie zastosowanie kompresora przez realizatora jest z kolei rzadkością… Czy te dwa światy dadzą się pogodzić, albo przynajmniej zbliżyć i jakoś razem „współbrzmieć”?
A jest tu:
https://nagrywamy.com/2013/12/20/efekty-dla-realizatora-i-dla-muzyka/
😉
Dzięki 🙂
Sorry, al enie mogę znaleźć części pierwszej tego artykułu…