Taaa… poprzednią część opublikowałem przypadkiem i za wcześnie, a po publikacji wysyła się automatyczne powiadomienie na fejsa, nie chciałem więc już nic zmieniać, choć „nie tak miało być” 😉 . Tak więc dopiero teraz rozszerzona kontynuacja – zaczynamy od nowa (prawie). Booster zasilany jest z jednej baterii 9V, pobiera bardzo mało prądu (dioda najwięcej), a cel, jakim jest maksymalnie duży niezniekształcony poziom wyjściowy, został osiągnięty. Wprawdzie nie jest aż tak wysoki, jak w wersji „alfa” (z powodu zastosowania innych elementów), ale i tak jest bardzo wysoki. Zakres regulacji wzmocnienia wynosi nieco ponad 20dB, a minimalne wzmocnienie to dokładnie 0dB, czyli 1:1 – w takich ustawieniach booster jest po prostu buforem. Krytycznym parametrem jest maksymalny niezniekształcony poziom sygnału wyjściowego – ma przekraczać możliwości zwykłego efektu zasilanego z baterii 9V. Przystąpmy do rzeczy – przy wejściowym poziomie jak poniżej (czułość oscyloskopu 0,2V/dz):
Przy maksymalnym wzmocnieniu maksymalny niezniekształcony poziom wyjściowy (granica obcinania) wygląda tak (czułość oscyloskopu 2V/dz):
Jak widać, poziom szczytowy przekracza 5V (przy zasilaniu z jednej baterii, bez przetwornicy napięcia!) – co gwarantuje przenoszenie naprawdę dużych sygnałów bez słyszalnych zniekształceń. Przy okazji możemy oszacować maksymalne wzmocnienie – wynosi ono trochę więcej niż 20dB.
Pasm przenoszenia jest dalekie od liniowego – ale takie miało być! Założeniem było lekkie podcięcie dołu i góry, zależne od wzmocnienia. Można też powiedzieć, że bardziej wzmacniane są częstotliwości środkowe – wychodzi na to samo, ale lepiej brzmi. Dodatkowy boost +6dB trochę zmienia całą sytuację i inaczej brzmi booster ze wzmocnieniem ustawionym „na zero” i pstryczkiem na +6, a inaczej z pstryczkiem na zero i wzmocnieniem „na połowę”, czyli też około +6dB. Wydaje mi się jednak, że jest to dodatkowy plus, dwa różne brzmienia przy podobnym wzmocnieniu, w zależności od wzajemnych ustawień. W dodatku różnice brzmieniowe nie są wielkie, to około 6dB na skrajach pasma gitarowego.
Wzmocnienie częstotliwości środkowych może być zrealizowane za pomocą filtra aktywnego lub po prostu przez obcięcie góry i dołu – w przypadku mojego boostera jest to zrealizowane za pomocą filtra LC, co dodaje do brzmienia trochę „starodawnej magii” 😉 , bo w środku, przy minimalnej ilości elementów aktywnych oprócz transformatora jest też dławik, full vintage!
Charakterystyki zostały zdjęte przy pomocy doskonałego programu Room EQ WIzard – tak, i do tego może służyć. Interesuje nas w zasadzie wzmocnienie i pasmo, zniekształcenia i faza są mniej istotne, to w końcu gitara, a booster jest po to, żeby zniekształcenia były większe 😉
Najpierw charakterystyki „czyste”, czyli bez włączonej dodatkowej „dopałki” +6dB, dla paru położeń potencjometru GAIN:
Teraz to samo, w tych samych położeniach pokrętła wzmocnienia, ale z włączonym dodatkowym stopniem „6dB – zwracam uwagę na inną skalę, z której wynika pozorne „spłaszczenie” charkterystyk, podczas, gdy są one bardzo podobne:
Brzmieniowo – po prostu booster. Zwiększa poziom z gitary nie dodając zniekształceń, oczywiście wzmacniacz zniekształca mocniej, ale właśnie o to chodzi – całe brzmienie ze wzmacniacza, a nie z kostek. Jako proste zwiększenie poziomu do solówek (po to powstał) po dodatkową „dopałkę” do już przesterowanego brzmienia – możliwości jest wiele, tyle, ilu użytkowników.
Ten booster jest moim pomysłem – są rozwiązania z podwajaczem napięcia zasilania, ale z transformatorem chyba nie… I cieszę się, że tak jak DAW-AMP używany jest raczej przez zwolenników cięższych brzmień, tak, booster ma szansę zostać doceniony przez bluesowych i bluesrockowych gitarzystów.
No tak – czas na serię do beta-testów 😉