Jeden z najpopularniejszych ostatnio, również wśród gitarzystów, interfejs USB Focusrite Scarlett 2i2 jest bardzo udanym produktem, a po „cichej” modyfikacji polegającej na obniżeniu czułości wejść pozwala na bezproblemowe nagrania. Warto jednak mimo wszystko przyjrzeć się danym technicznym – współczynnik THD+N, czyli zniekształcenia harmoniczne i szum, wynosi dla wejścia mikrofonowego -100dB, dla liniowego -91dB a dla instrumentalnego już tylko -72dB. Szumy dla wejścia liniowego wynoszą -104dBu, a dla instrumentalnego -87dBu – to duża różnica. Wydaje się, że trudno jest tak popsuć parametry – ale spróbuję 😉
Najlepsze są proste rzeczy, a najprostsze jeszcze lepsze. Jako kolejny, dla przeciwwagi, powstał najprostszy dibox na jednym tranzystorze, z minimalną ilością elementów zewnętrznych. I to nawet działa, w dodatku całkiem nieźle! Inspiracją była doskonała strona Ethana Winera. To tak mniej więcej takie coś, ale nie do końca:
To jest najprostsza konstrukcja aktywnego diboxa – jeden tranzystor pnp, opornik fantoma jest jednocześnie obciążeniem, co oznacza mało kondensatorów. Prościej się chyba nie da. Dodatkowe elementy na płytce są do testów i po to, żeby dioda się świeciła, uprzedzając ewentualne pytania – tak, płytka się złamała podczas przycinania 😉
Tak prosty układ ma wady – przede wszystkim niemożność zrealizowania w pełni symetrycznego wyjścia, ale też raczej niezbyt duża impedancja wejściowa. Za to brzmi! Przynajmniej ze startocasterem. W porównaniu z diboxem na wzmacniaczach operacyjnych brzmienie jest bardziej „sprężyste” i jakby jaśniejsze. Tylko z gitarą z humbem (nieśmiertelny epi) trochę jakby słabiej, a i bas (pasywny precision) trochę traci. Amatorski pomiar impedancji wejściowej wyjaśnia wiele – szybkie wyliczenia na podstawie spadku na połączonym szeregowo z wejściem rezystorze 1MΩ wskazują na tłumienie około 18dB, a więc impedancja wejściowa to jakieś 150kΩ. Tranzystor to wyciągnięty z piwnicy nieśmiertelny BC179C, z nowszym może byłoby lepiej…
Mała, raczej zbyt mała impedancja wejściowa, stąd sprężystość stratocastera i twardość, ale „jakby” bez dołu, epi i precisiona… Z drugiej strony efekt podobny do wpinania gitary w wejście liniowe – „nie muli”. Przy korzystaniu ze średniej jakości symulacji może to nawet być zaletą, niektórzy posiadacze interfejsów właśnie w taki sposób klasyfikują wejścia. No, ale skoro działa i jest lepiej, to czemu nie? Niewielkie modyfikacje prawdopodobnie pozwoliłyby na zwiększenie impedancji wejściowej, to da się zrobić (chyba), ale nadal problemem pozostaje niesymetryczne wyjście – a to przecież dibox! Impedancja wejściowa ma ogromny wpływ na brzmienie instrumentu, i w tym przypadku jest jednak zbyt mała. Chociaż… jako opcja? Trzeba działać dalej…