Najprostszy dibox się sprawdził, ale nie do końca. W dodatku trudno zrealizować separację galwaniczną, co w przypadku nagrywania gitary podłączonej jednocześnie do wzmacniacza jest konieczne. Wykonałem więc kolejny klasyczny układ, żeby sprawdzić, czy do czegoś się on nadaje.
Jeżeli zbudujemy układ z wejściem i wyjściem symetrycznym, bez problemu będzie można zrealizować ground lift. To łatwo zrealizować na wzmacniaczach operacyjnych (tak robi np. Behringer), a można to zrobić wykorzystując elementy dyskretne, czyli tranzystory. W taki sposób wykonane są inne popularne diboxy, np. firmy ART. Test trwał krócej, niż budowa, a wpis będzie jednym z krótszych – po prostu to mi się nie podobało.
Impedancja wejściowa niby w porządku, ground lift niby działa, i całość niby brzmi… Ale właśnie niestety „niby” – ani nie ma twardości i „przezroczystości” prostej konstrukcji, ani jakości diboxa na wzmacniaczach operacyjnych. Trochę szkoda, bo układ był obiecujący i teoretycznie właściwy, ale niestety w praktyce się nie sprawdził.
Oczywiście wszystkie testy są całkowicie subiektywnymi testami porównawczymi – jednocześnie do dyspozycji miałem przynajmniej cztery różne konstrukcje, i wszystkie „wrażenia słuchowe” są efektem porównania brzmienia i moich preferencji. Cóż, robię to dla siebie…
Jak widać, na tym etapie prac został jeszcze czwarty „wynalazek” – i zostawiłem go na koniec 😉
w tytule powinno być „wyjściem”
Nie, chodzi właśnie o to, że i wejście jest symetryczne, co pozwala na ławy ground lift.