Nagrywanie gitary elektrycznej. Dibox – układ wejściowy.

da3-small1Gitarzyści są różni, rożne są style gry i wymagania sprzętowe. Najważniejszym, wręcz podstawowym parametrem, jest technologia budowy wzmacniacza – lampa albo tranzystor. W diboxie zasilanym z fantoma trudno raczej o bufor lampowy, ale… jakoś trzeba się do tego odnieść. Ważnym parametrem, determinującym późniejsze brzmienie instrumentu jest też impedancja wejściowa.
Mój dibox ma dwa stopnie wejściowe – do wyboru. W sumie do dyspozycji może być też trzecia opcja, bez stopnia wejściowego w ogóle, ale to w przypadku pasywnego diboxa „oczywista oczywistość”. Standardowym rozwiązaniem w takich przypadkach jest zastosowanie w stopniu wejściowym tranzystorów polowych FET, które po pierwsze pozwalają na uzyskanie wysokiej, „lampowej” impedancji wejściowej, a po drugie są półprzewodnikami najbardziej podobnymi do lamp, jeżeli chodzi o sposób działania i w konsekwencji brzmienie. Wysoka impedancja wejściowa to wprawdzie „tradycyjne środowisko pracy” gitary, ale takie układy wymagają szczególnej uwagi, gdyż przy tych impedancjach mogą pojawić się problemy związane z zakłóceniami i ograniczeniem pasma. Nie da się ukryć – standardowa impedancja wejściowa wzmacniacza gitarowego to 1MΩ albo więcej, wtedy w gitarze wszystkie pokrętła działają tak, jak powinny, a brzmienie jest takie, jakie założył konstruktor i jakie wszyscy znamy. Jednak wzmacniacze półprzewodnikowe, obecne na rynku od końca lat sześćdziesiątych, oprócz całkowicie innego brzmienia przesteru przyniosły też, przynajmniej na początku, zmianę impedancji wejściowej. Oczywiście, niektórzy stosowali w stopniach wejściowych wspomniane tranzystory FET, ale ponieważ były one dość drogie, raczej stosowano „zwykłe” tranzystory bipolarne. Dość trudno przy użyciu tych tranzystorów (czy bipolarnych układów scalonych) uzyskać wysoką impedancję wejściową, więc „nowym standardem” stała się wartość 220kΩ, pięciokrotnie mniejsza, niż w klasycznych konstrukcjach lampowych. W zasadzie zmiana brzmienia spowodowana przez zmniejszenie impedancji wejściowej wcale nie jest duża, a w tamtych konstrukcjach była skutecznie „maskowana” przez zupełnie inny charakter brzmienia całości, ale pozostaje faktem – można tak robić. Szczególnie szybko musieli przyjąć to do wiadomości basiści, ale i gitarzyści używający wzmacniaczy Peaveya też wiedzą, o co chodzi. Inaczej działa głośność i barwa w gitarze – niby drobiazg, ale słychać. Narodziła się nowa tradycja i brzmienie gitary nie jest już takie samo. Wzmacniacze operacyjne obcinają symetrycznie, w odróżnieniu od klasycznych stopni wzmacniających w klasie A. Wzmacniacze tranzystorowe brzmią zupełnie inaczej, niż lampowe, a inna impedancja wejściowa odpowiada może za 1% tych różnic – ale faktem jest, że gitara czy bas obciążone niższą impedancją brzmią nieco inaczej. Czy lepiej, czy gorzej? Tu właśnie jest problem, bo to zależy – od „ukręconego” brzmienia czy humoru muzyka. Rzadko w przypadku wzmacniacza mamy możliwość zmiany impedancji wejściowej, tak więc zjawisko jest w zasadzie nieznane. Są diboxy ze zmienną impedancją wejściową, więc jednak ktoś te różnice słyszy i docenia. Zmniejszenie impedancji wejściowej to najprostsza rzecz – po prostu jeden opornik. I tak budowane są takie diboxy – opornik zmniejsza impedancję wejściową układu, który najczęściej zbudowany jest w oparciu o wzmacniacz operacyjny z tranzystorami FET na wejściu. Takie rozwiązanie powoduje, że nawet po zmniejszeniu impedancji wejściowej stopień wejściowy nadal jest taki sam, i w dodatku wykorzystuje wzmacniacz operacyjny – z symetrycznym obcinaniem sygnału i dużym sprzężeniem zwrotnym. Ja postanowiłem pójść nieco dalej i odwzorować nie tylko skutek, ale i przyczynę. Skutek to niewysoka impedancja wejściowa, a przyczyną jest stosowanie zwykłych bipolarnych tranzystorów, które w prostym układzie nie umożliwiają uzyskania odpowiednio wysokiej impedancji. Tak więc mój dibox ma dwa całkowicie różne stopnie wstępne – jeden „klasyczny”, z wysoką impedancją wejściową i tranzystorem polowym, półprzewodnikiem, któremu pod względem zasady działania i brzmienia najbliżej do lampy, i drugi ze zwykłym tranzystorem krzemowym npn, który w prostej konstrukcji ma niewysoką impedancję wejściową ale też przy okazji wprowadza „zimne”, tranzystorowe brzmienie (przynajmniej teoretycznie). Zastosowałem nie wzmacniacze operacyjne, ale zwykłe „dyskretne” tranzystory pracujące w klasie A, a więc wprowadzające „te lepsze” zniekształcenia.
Niestety, nie ma szans na próbki – reamping odpada z definicji, wpływ obciążenia jest istotny dla rzeczywistego instrumentu, wyjście DAW-AMPa na takie zmiany nie reaguje. Dwa razy zagrać tak samo się nie da, różnice w brzmieniu są mniejsze, niż ewentualne różnice w dwukrotnym wykonaniu. Różnice jednak są – czuje się „pod palcami” coś, co można najogólniej określić jako „twardość”. Mniejsza impedancja obciążenia daje wrażenie większej twardości, agresywności – większa skutkuje bardziej stonowanym ale wrażliwszym na artykulację brzmieniem. Oczywiście, różnice są na granicy postrzegania, ale jeżeli komuś ma to pomóc, to dlaczego nie nie spróbować? Bas brzmi trochę ostrzej z niższą impedancją wejściową, przesterowane gitary też, o dziwo, lepiej brzmią mi z „tranzystorową” impedancją wejściową – są twardsze i „krótsze”.
Zmierzyć możemy – pasmo i zniekształcenia. Jeżeli mowa o gitarze albo basie, to są to parametry w zasadzie bez znaczenia, ale dibox może być też używany do nagrywania czy nagłaśniania innych instrumentów, a w takich sytuacjach warto wiedzieć, co się podłącza „pomiędzy”. Pasmo przenoszenia jest wzorcowe, mierzone z częstotliwością próbkowania 96kHz. Proszę o zwrócenie uwagi na skalę! Spadek 0,2dB dla 40Hz i 0,4dB dla 20kHz – a jest to urządzenie z transformatorem. Różnice we wzmocnieniu pomiędzy elektroniką FET i npn – 0,1dB, FET „cichszy”:

DAW-AMP

Istotne są też zniekształcenia – nie dla gitary, rzecz jasna. Trudno w przypadku urządzeń transformatorowych mówić o hi-fi, ale dbox chyba daje radę. Pomiar przy pomocy REW pozostawia wiele do życzenia, traktując poniższy wykresik orientacyjnie można zauważyć, że zniekształcenia na 1kHz wynoszą 0,018%, w dole wiadomo, gorzej, około 0,13% dla 40Hz i 0,2% dla 20Hz. Poziom wejściowy dość wysoki, około +10dBu:

DAW-AMP

No i to oczywiście nie koniec!

Reklama

2 komentarze do “Nagrywanie gitary elektrycznej. Dibox – układ wejściowy.

  1. Igor Jelenski

    Artykuł zawiera wiele ewidentnych błędów merytorycznych np cyt.”Dość trudno przy użyciu tych tranzystorów (czy bipolarnych układów scalonych) uzyskać wysoką impedancję wejściową”. To nieprawda!!! Tranzystor w układzie tzw wtórnika emiterowego ma dużą (rzędu megaohm ) impedancję wejściową i jest to układ znany „od potopu”. Kolejny kwiatek cyt. „Wzmacniacze operacyjne obcinają symetrycznie, w odróżnieniu od klasycznych stopni wzmacniających w klasie A. „. Bzdura. Wszystko zależy od tzw punktu pracy , a na tym w pełni włada konstruktor. Artykuł oceniam jako „techniczny bełkot”.

    Odpowiedz

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.