Szczerze mówiąc pozostaję ostatnio w stanie lekkiego osłupienia. Dlaczego? Jak muzyka może być lepsza, jeżeli dość powszechne jest przekonanie, że latencja w pewnym zakresie jest akceptowalna. Moim zdaniem nie, no ale dobra – co to znaczy „w pewnym zakresie”? Jakie opóźnienia musimy a jakie możemy zaakceptować, i jak te opóźnienia przekładają się na brzmienie naszych nagrań? Postanowiłem sprawdzić.
Testując Pro-Tools 10 nagrałem kiedyś filmik pokazujący, jak w Pro-Tools można wyeksportować wszystkie ślady od razu, z efektami i automatyką głośności. Pomysł nie jest mój, ale nie mogę znaleźć oryginalnego filmiku, więc pokazuję – może się przydać 😉
Thunderbolt dobry jest, przynajmniej w wykonaniu firmy Resident Audio. Jak jest w przypadku znanej firmy Zoom? Malutki, prosty interfejs Zoom TAC-2, wyglądem „nawiązujący” do interfejsów Apogee, ze złączem Thunderbolt – wystąp 😉
Dyskusje na forach są inspirujące – bo czy można nagrać gitarę akustyczną Shurem SM57? I jak to brzmi? Korzystając z okazji, postanowiłem sprawdzić. Wynik – zaskakujący.
Resident Audio T4 w Cubase ze sterownikami ASIO okazał się być bardzo szybki, a w dodatku ma analogowy mikser odsłuchu bezpośredniego, co oznacza, że podczas nagrywania nic nam nie „kradnie” cennych milisekund. A jak z Pro-Toolsem?
nagrywamy.com 