Czyli mam urządzenie, które pozwala na ściszenie ryczącego pieca do poziomów głośności, przy których gitara „z dechy” jest głośniejsza. Oczywiście, wrażenia słuchowe są zupełnie inne – cicho to cicho, a głośno to… lepiej. Ale jeżeli to nagramy i porównamy na spokojnie, zaczyna być ciekawie.
Na pierwszym śladzie jest źródłowy sygnał gitary DI, na drugim nagranie mikrofonowe bez tłumika, z maksymalną głośnością, a na trzecim nagranie mikrofonowe z głośnikiem podłączonym przez powerbrake. Ustawienia wzmacniacza, mikrofonu i przedwzmacniacza są takie same przez cały czas. W sesji mamy po nagraniach takie coś:
Drugi przykład nagrałem dwa razy, bo poziom sygnału po zastosowaniu tłumika był bardzo mały. Różnice w poziomie w dwóch pierwszych plikach wynoszą mniej więcej 40dB, trzeci powtórzony przykład jest cichszy o około 20dB. Ponieważ w Pro-Toolsie maksymalna wartość Clip Gain to 36dB, pliki bez tłumika musiałem do odsłuchu przyciszyć o 4dB, żeby uzyskać 40dB różnicy. Po zrównaniu poziomów wygląda to tak:
Ponieważ zrównać głośność każdy może sam, zamieszczam pliki z pierwszego okna, dokładnie tak, jak były nagrane:
https://dl.dropboxusercontent.com/u/567945/DummyLoad-powerbrake.rar
Pliki mono 24 bity 44,1kHz, różnice w głośności, jak widać powyżej, około 40dB dla pierwszych dwóch próbek i około 23dB dla powtórzonej drugiej. Pliki czystych gitar dla orientacji.
Różnice są, oczywiście. Dla jednych będą one dyskwalifikujące, dla innych nie będzie ich w ogóle. Ocena przydatności należy do słuchającego. Niestety, wpływ końcówki mocy na brzmienie jeżeli chodzi o charakter obciążenia jest ogromny, i nie ma praktycznie dwóch takich samych wzmacniaczy, czyli trudno będzie to w ogólności symulować elektroniką. Również głośniki czy też kolumny są bardzo różne – a obciążenie będzie symulować jakiś głośnik, a nie każdy głośnik. Pamiętajmy przy tym, że pierwsze dwa przykłady nagrane z tłumikiem były cichsze, niż gitara elektryczna bez niczego, co oznacza diametralnie różne warunki pracy głośnika. Każdy, kto próbował grać ze wzmacniaczem przy użyciu powerbrake doskonale wie, jak to w praktyce wygląda i powyższe przykłady, jakkolwiek by nie były do siebie podobne, go nie przekonają. Nawet, jak brzmi identycznie po nagraniu, to w praktyce do grania i tak kicha, za cicho, to już lepiej włączyć PODa i słuchawki. To po co to? Ano właśnie do nagrań. Jeżeli uda się tak „oszukać” mikrofon, że brzmienie gitary odkręconej porządnie i ściszonej do głośności domowej będzie podobne, albo przynajmniej brzmienie ściszone będzie dobre, to możemy w ten sposób w domu nagrywać gitarę, korzystając z dowolnie głośnego komfortowego odsłuchu słuchawkowego, ciesząc się właściwym brzmieniem. Tak więc wprawdzie ujawniam pewien etap prac, to chcę pokazać potencjalne możliwości. Bo przecież jest jeszcze ta jedna opcja – wykorzystanie impulsowej symulacji głośnika i nagrywanie zupełnie bez podłączonej kolumny. Jak wiemy, wzmacniacz obciążony opornikami brzmi zupełnie inaczej, niż obciążony głośnikiem, a do czego dążymy, i jak blisko jesteśmy? To w następnej części!
Ano – a to nie koniec 😉
Jest dość blisko. Różnica jest na poziomie ”mikrofon przy pace troche sie przesunął” plus góra bardziej ”oddycha”.